wtorek, 4 czerwca 2013

Czwarta gra z Łucją

Grę rozegraliśmy w lutym, ale brakowało mi czasu, żeby wrzucić ją na bloga. Teraz nadrabiam.

Nasze siły
Łucja - 5 elfów (dwóch z łukami, reszta z elfickimi ostrzami - Łucja i tak preferuje wersję jednoręczną)
Ja - 6 goblinów z Morii (dwóch z łukami, reszta z bronią ręczną)

Rozstawienie
Nic fenomenalnego poza tym, że chciałem przetestować czy Młoda skusi się, by rozdzielić swoje wojsko (stąd moja luźna formacja). Wcześniej rozmawialiśmy na ten temat i tłumaczyłem Jej, że rozdzielanie wojsk może być dla nich zgubne.

Pierwsza tura
Nudy jak w koszykówce przez pierwsze trzy kwadry i 75% czwartej.
Strzelanie oczywiście nieefektywne - co prawda wydaje się, że jeden z moich goblinów poległ, ale nie - chłopina czai się schowany za ścianą budynku po lewej.

Druga tura
Mała Bestia ustawiła swoich strzelców w oknie korzystając z osłony. Podpatrzyła u Taty...
Strzelanie? Tia...

Trzecia tura
Trzy walki jeden na jeden. Efekt? Jeden padły Elf. No kto by pomyślał. Ja na pewno nie. Liczyłem, że Łucja ubije mi chociaż jednego Goblina.
Czwarta tura
Co się odwlecze to nie uciecze. Elfy uwielbiają walczyć z przeważającymi siłami wroga... Straciłem dwa Gobliny w dwóch walkach. W obu miałem przewagę liczebną.

Piąta tura
Pozostało mi polec z honorem. Tak mi się wydawało. Tymczasem udało mi się wymienić dwa martwe Gobliny na jednego Elfa. Gdyby nie liczba modeli na stole brałbym taką wymianę w ciemno.

Szósta tura
Próbowałem szukać szczęścia w kościach, ale nie wyszło - kolejny martwy Goblin.

Siódma tura
Ostatni Goblin nie miał zbyt wiele do powiedzenia w starciu z trzema Elfami. Starcie było tak krótkie, że mój aparat nie zdążył go uwiecznić...

Pobitewne
Muszę do naszych gier wprowadzić jakieś scenariusze. Mam gdzieś na dysku fanowski dodatek do Mordheim z trylionem scenariuszy i może znajdę w nim coś ciekawego. Jeżeli nie - scenariusz dla kilkulatka nie może być zbyt skomplikowany - sam wymyślę jakieś transportowanie/szukanie skarbu czy inną popierdółkę.
W kolejnych bitwach będzie nieco więcej kolorów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz