Wrzesień to zazwyczaj posucha w hobby. Początek roku szkolnego, powrót z wakacji. Takie tam. Nie inaczej było tym razem - raptem kilka rozgrywek i wszystkie pod koniec miesiąca.
Summoner Wars (2 rozgrywki)
Gra objawienie.
- Tato w co zagramy?
- Może w to [patrz zdjęcie po prawej]? Chociaż to bardziej dla dorosłych, ale powinnaś sobie poradzić.
- No dobra. - jak widać mojego dziecka nie trzeba jakoś specjalnie przekonywać do próbowania nowych gier...
Po pięciu minutach tłumaczenia rozgrywki wielkie oczy i przerażenie. No ale gdy już skumała podstawy serce rosło, gdy patrzyłem jak mieli w głowie kolejne ruchy. Kilka razy dostała opierdziel, że gra bezsensownie. Pozwalałem cofnąć ruch i po chwili dochodziła do optymalnego rozwiązania.
Przegrała i był płacz, bo niewiele brakowało bym wrócił z tej potyczki na tarczy. Podobnie w drugiej rozgrywce, ale tym razem już obyło się bez płaczu.
Już mamy trzy kolejne talie, ale wypróbujemy je dopiero za kilka dni.
Przy okazji: Małżonka raz zagrała z Młodą, ale gra "nie podeszła".
Wsiąść do pociągu: Europa (1 rozgrywka)
Nie mogę przekonać się do tej gry - zdecydowanie bardziej podoba mi się wersja Ameryka. Graliśmy dwa czy trzy razy i ten kto ułożył najdłuższy tor wygrywał. Nie przekonuje mnie też mechanika peronów. Jakoś w Ameryce jest, pomimo prostszych zasad, więcej przeszkadzania sobie nawzajem i kombinowania.
Villa Paletti (1 rozgrywka)
Młoda uwielbia klocki i konstruowanie z nich różności, to co jakiś czas trzeba odkurzyć tę, w sumie niebanalną, zręcznościówkę.
Cytadela (1 rozgrywka)
Młoda męczy, ale Jej nie idzie granie. Wciąż ma problem z pojęciem "blef" i zwykle wybiera postaci, które Jej najbardziej pasują. No i kończy jako ofiara zabójcy czy złodzieja.
Can't Stop (1 rozgrywka)
Trzasnąłem samoróbkę tej kościanki i średnio nam podeszła. Chociaż - Młoda mnie trzaska, bo szczęście Jej dopisuje, hyhy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz