Wpis ten miał pojawić się na koniec stycznia (na szczęście tego roku). Nie udało się i pewnie jeszcze wiele razy się nie uda. Jednak będziemy walczyć. W końcu jesteśmy nerdami, którzy sami sobie obiecali wykonanie tej ciężkiej pracy. Hobby.
Ogólnie to ostatnie dwa miesiące wspominam źle. Jakieś kurna niespodzianki w robocie. Niechęć do rzeczywistości i do tego projektu - oto motto minionego okresu. Tak czy owak mam niemal skończone 4 ogry i... 3 gobliny. W swoim debilizmie sądziłem, że ogry będą łatwe do popaciania. Trochę skóry, trochę gaci, pasek i już. W praktyce okazało się, że ma toto pełno jakichś bzdetów (na szczęście nie czaszek) poukrywanych tu i ówdzie. W dodatku modele kupiłem sklejone i przyklejone do podstawek - co dodatkowo utrudniło dotarcie pędzlem do tych pierdół. Droga przez mękę dla kogoś takiego jak ja. Kogoś kto dawno figurki nie pomalował.
Malowanie polegało na wykonywaniu wielu bezsensownych czynności, powtarzaniu wykonanych czynności i odkrywaniu kolejnych niedomalowanych szczegółów - jeden z ogrów do dzisiaj ma czarne ucho - myślałem, że to kolczyk...
Taaa wiem. Potrzebuję cieniowania, washowania i takie tam. |
Skóra: Vallejo Flat Flesh (70.955), Vallejo Fleshtone Shae (73.204) i poprawka Flat Flesh. Efekt mnie zaskoczył. W obie strony.
Rajtki: Magic Blue (72.021) i Electric Blue (72.023). Nie umiem porządnie rozjaśniać.
Stal: GW Leadbelchers.
Elementy skórzane: GW Rhinox Hide, GW XV-88, GW Steel Legion Drab,
Drewno: GW XV-88, GW Steel Legion Drab,
Buciki Gobosów: GW Tuskgor Fur i czarny wash.
Płomienie: GW Tausept Ochre, GW Sunburst Yellow (farbka sprzed 20 lat), Vallejo Transparent Orange (70935) po całości, Vallejo Orange Fire, Army Painter Pure Red.
Szare worki: Vallejo Sombre Grey (72.048) i czarny wash.
Zęby: GW Bleached Bone.
Posypka: piasek z Ikei. Chyba za dychę kupiłem. Wystarczy mi do śmierci. Kiedy tam ona nie nastąpi. Muszę go jeszcze pociągnąć suchym pędzlem i ozdobić jakąś trawą.
Na tej focie widać, że ryjek dowódcy wymaga jeszcze sporo pracy. |
Styczeń udało mi się zakończyć z jednym, w pełni pomalowanym rydwanem. Niby mało, ale gdyby nie nasza zabawa to miałbym ich dokładnie zero, więc mimo wszystko i tak jestem zadowolony. Pozostałe dwa są spodkładowane i czekają na swoją kolej. Niestety zabiorę się za nie dopiero w marco, bo luty mam całkowicie wyjęty z kalendarza. Ktoś mógłby pomyśleć "ledwo zaczął i już robi sobie przerwę" - no cóż, takie życie, teraz już wiadomo dlaczego nie mam nawet jednej w pełni pomalowanej armii do WFB.
Jako bonus jeszcze mała refleksja - podczas pracy nad rydwanami użyłem bejcy Army Paintera i szczerze mówiąc zastanawiam się, czy jest to dobry kierunek. Bejcowanie też wymaga umiejętności oraz czasu (nie mówiąc już o dobrej wentylacji), a właściwie nie daje lepszych rezultatów niż używania washów, przynajmniej w moim przypadku. Ponadto zabejcowane figurki trzeba później oblecieć lakierem matowym, bo świecą się jak psu... zęby. Przy następnych regimentach dwa razy się zastanowię, jakiej techniki malowania użyć.
To ten sam rydwa. Z gorszego profilu. |
Istnieje takie polskie określenie-lewar. Lewar to taki gość, który jak najmniejszym nakładem chce osiągnąć zadowalające go wyniki. Ogr Lewar, to ja i moja praca przy obiecanej Szydercy armii Ogrów do KoW. Zaschnięte farby, zanik umiejętności po kilkuletniej przerwie w malowaniu, brak czasu związany z obowiązkami zawodowymi oraz rodzinnymi zaowocowały zaciapaniem farbą dwóch pierwszych jednostek strzelców. Żeby nie było-zrealizowałem plan styczniowy i lutowy (dwa oddziały). Wyniki moich "starań" na fotkach. Na zbliżeniach modele wyglądają kiepsko, ale ładne podstawki i prosta koherencja kolorów "robią" założony słaby table top, na stole jednostki będą się prezentowały ok. Zawsze uważałem że pomalowanymi modelami się gra o niebo przyjemniej, od ośmiu lat nie wystawiłem na stół niepomalowanej figurki, nawet jak była potrzebna do listy, i tej filozofii się będę trzymał dalej.
Malowanie figurek:
1. Podkład Army Painter Leather Brown, trzeba równo pokryć, żeby była ładna baza na skórę.
2. Na metalowe powierzchnie GW Bolt Gun Metal, najlepsza moim zdaniem farba do metalików.
3. Paski zbroi, kapci, inne paski - Sneak Bite Leather z Vallejo, moja była trochę już zaschnięta zbrylała mi się.
4. Brody i włosy GW Bestial Brown albo Blazing Orange, użyłem też Scorched Earth ale nie pamiętam na czym.
5. Drugiemu oddziałowi zapomniałem pomalować broń na kolor drewna, na drewno w pierwszym oddziale poszło Graveyard Earth z GW
6. Zęby, kości naszyjników, kły na strzelbach łowców - GW Bleached Bone, też zeschnięta już skrobałem słoik żeby barwnik się zmieszał z medium farbki.
7. Szmaty zakrywające wesołe części ogrów pociągnięte Dragon Red z Army Paintera, zaskakująco dobra farbka najnowsza w mojej kolekcji, bardzo dobre krycie.
8. Elementy drobne metalowe Chainmal Silver od GW.
9. Na to Quickshade Army Paintera, najcieniejszy dostępny ton, bo na brązy kładziony metodą splash (pędzel). Rada-trzeba kupić termpentynę do tego syfu inaczej pędzel do wywalenia jak zeschnie.
10. Po wyschnięciu 48 h na to sprej dwie cienkie warstwy Anti-Shine Army Paintera.Był problem z temperaturą otoczenia, mam nauczkę-zrobiły się fałdki na niektórych elementach, do poprawy pędzlem z jakimś metalikiem.
11. Jak mi się będzie chciało i znajdę kiedyś czas zrobię poprawki i proste rozjaśnienia podstawowych kolorów.
Założyłem, że jak będzie słabe malowanie, i słabe podstawki, to Szyderca mi opublikuje fotkę Osła ze Shreka zamiast miniaturek [ja Ci fotkę Słownika języka polskiego opublikuję za te wszystkie literówki]. Do podstawek podszedłem w podobnym ogrowo-lewarowym stylu. Ale o dziwo wyszło ładnie, no i zawsze chciałem mieć armię z zimowymi bazami! Warto zainwestować w dobre materiały, jak się chce mieć ładnie wyglądające bazy bez masy pracy.
Podstawki:
1. Malowanie Jakiś Szary Vallejo, farbka tak stara, że starła się nazwa farby.
2. Wikol, na to szara posypka z modelarskiego, marka niemiecka Jordan, do makiet kolejarskich sprzedają na worki za grosze. Nienawidzę malowania i drajbraszowania piasku, zazwyczaj używam kolorowanych już przez producenta posypek. Placki gdzie miał iść śnieg pomalowałem Skull White z GW, żeby nie przebijało za bardzo szare podłoże.
3. Śnieg z GF9-polecam, bardzo dobry produkt, wymieszany z lekko rozwodnionym wikolem do konsystencji jaka mi pasowała, nałożyłem patyczkiem od lodów. Posypałem z wierzchu zanim wyschło odrobiną suchego śniegu, żeby ładnie błyszczał.
4. Trawki kupiłem też Army Paintera, nazywają je Tuft, jest kilka rodzajów, ja użyłem Frozen, oraz Winter Tuft, klejone na superglue, super wyglądające coś nakładane pensetą, wykończy każdą bazę.
Jak znajdę czas na zabawę w detale, to poprawie modele bazowymi kolorami, domaluje jakiś detal. Najbardziej się cieszę z tego, że wróciłem do malowania modeli.Ręka i oko się wyrobi z czasem, wystarczy trochę praktyki, muszę też dopracować metodę malowania systemowego Army Paintera. Generalnie armia będzie na stole jakoś wyglądała, czyli mój założony cel, ma szansę zostać zrealizowany.
I tyle, zabieram się niedługo za modele do pomalowania w marcu, pierwszy oddział Wojowników, z tarczami! Aż sześć modeli :).
Do następnego!
Beautiful figures, love the chariot!
OdpowiedzUsuńThanks Phil - although I painted GW Ogres not the chariot :). We are rather pathetic wargamers - we do not paint, we almost do not play games. We think of ourselves as lead collectors. This series of articles (did you translate PL text into English?) is our way to go back into painting after long break - I didn't paint any figure for years.
UsuńActually I'm the one who painted the chariot and I'm glad you like it! Contrary to the guy above I play and paint more often than once in 5 years :-D
UsuńSo please tell us 'honey bunny' when was the last time you played some game? And with whom? :)
UsuńFew days ago I played chess with Paula - does that count?
UsuńDid you paint figures by youself?
UsuńUnfortunately I didn't have the time, I had to paint bloody chariots for some nerdy blog painting competition.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń